sobota, 25 kwietnia 2015

Arena śmierci, eliminacje cz. 6/8

Oto kolejnych 15 pojedynków, prosto z Areny Śmierci!

Caradryan vs Magister Zorn

To był pierwszy raz w życiu Magistra Zorna, kiedy widział lodowego feniksa... A widok był zaiste wspaniały: mistyczne zwierzę o oszronionych piórach unosiło się majestatycznie w przestworzach, niesione wiatrami magii. Ashtari przymierzył się do lądowania na piaskach areny. Gdy się zbliżał, Zorn czuł jak temperatura powietrza gwałtownie spadała. Dopiero teraz zwrócił uwagę na siedzącego pomiędzy szerokimi skrzydłami Caradryana, kapitana Straży Feniksa i jego właściwego przeciwnika. To zmotywowało go do ataku. Szybko uformował kulę ognia i rzucił ją w stronę feniksa, lecz ten wykonał zgrabny unik i zapikował w dół. Mag owinął się płaszczem z zaklętego ognia, mając nadzieję na odstraszenie tym feniksa. Lecz żar był zdecydowanie zbyt słaby, aby powstrzymać bestię... Przeszywając ze świstem powietrze, feniks opadł wprost na człowieka, miażdżąc go potężnymi szponami.
 

The Green Knight vs Juan Federico


Zielony Rycerz, tajemniczy obrońca Bretonii, zwany też strażnikiem Graala, czekał już na swojego przeciwnika. Kiedy Juan Federico wjechał na arenę na swym koniu bojowym, Bretończyk uważnie zmierzył go wzrokiem. Wielki Mistrz Zakonu Sprawiedliwej Włóczni nie był już wprawdzie młody, lecz mimo to jego ciało opierało się działaniu czasu. Nadal był równie sprawny co w początkowych latach swojej kariery... A na dodatek żądny zwycięstwa jak nigdy wcześniej. Gdy zabrzmiał gong, Zielony Rycerz spiął konia i naszykował lancę do śmiertelnego ciosu. Estalijczyk również popędził wierzchowca, przemyślnie gnając go po półokręgu zamiast w lini prostej, chcąc dzięki temu jak najbardziej osłabić pierwsze uderzenie przeciwnika. Mimo tego fortelu celny cios lancą okazał się tak mocny, że nieomal wyrzucił Juan'a z siodła. Poczuł palącą falę bólu, rozlewającą się w okolicy lewego barku. Cios Zielonego Rycerza zapewne strzaskał mu kości, lecz Estalijczyk nic nie dał po sobie poznać. Owładnięty szałem zaatakował na ślepo mieczem, trafiając niestety na przygotowaną do bloku tarczę. Jeźdźcy minęli się na samym środku areny. Bretończyk odrzucił już złamaną lancę i zawracając, wywijał młynki swoim mieczem, którego ostrze zajaśniało nagle dziwnym blaskiem. Niedopuszczając strachu do swego mężnego serca, Federico poprawił chwyt na mieczu i ponownie skierował wierzchowca na nacierającego wroga. Stal szczęknęła głośno, w powietrze poleciały iskry. Nagle oczy widzów zgubiły gdzieś Zielonego Rycerza, a ich uszu dobiegł dumny i zwycięski okrzyk Juana Federico... Który zaledwie chwilę później przeszedł w urwany jęk zdumienia i zawodu. Bretończyk ponownie pojawił się na arenie, podczas gdy u jego stóp leżał martwy już Wielki Mistrz.




Prince Apophas  vs Braugh Slavelord
 

Braugh stał na arenie, niecierpliwie oczekując przeciwnika. Zabrzmiał już gong, lecz on wciąż nikogo nie widział. Nagle zza jego pleców wynurzył się z głębi piasków książę Apophas, gotowy do nieuczciwego ataku. Jednak ogr był czujny i z szybkością, której nikt by się nie spodziewał po istocie o jego posturze, odwrócił się i zablokował wymierzony prosto w jego szyję cios. Ogr ryknął wściekle, kontratakując. Świsczące łańcuchy oplotły ciasno nieumarłego księcia. Skutecznie krępowały jego ruchy, jednak nie jego magię. Apophas wyrzucił z siebie chmurę skarabeuszy, która zaatakowała ogra. Braugh zaczął odganiać się od chrząszczy, a uścisk łańcuchów znacznie zelżał. Książe mógł wreszcie wbić swój miecz prosto w serce ogra.



Shadowblade vs Bragg the Gutsman


Elfi zabójca uważnie spojrzał na swojego przeciwnika. Był wielki i zwalisty, ale wciąż mógł być niezbezpieczny. Wiedział, że musi zachować ostrożność. Powoli zaczął się zbliżać do przeciwnika. Bragg także ruszył w jego stronę, a przy każdym kroku falowały zwały tłuszczu na jego brzuchu. Gdy był już blisko, elf przyspieszył, a gdy odległość między nimi wynosiła już tylko metr, wykonał szybki wykrok w prawo, przerzucając cały ciężar ciała na lewą stronę. Unik udał się bez problemu, ostrze ogra trafiło tylko w powietrze. Elf zadał przeciwnikowi serię szybkich ciosów, które zrosiły jego tors krwią. Lecz zamiast zadać ból, rany te tylko bardziej rozwścieczyły Bragga. Zamachnął się na długouchego i jednym, potężnym uderzeniem przeciął jego ciało na pół.


Count Mannfred vs Nakai the Wanderer


Legenda głosi, że Nakai był pierwszym kroxigorem stworzonym przez Przedwiecznych. Trudno stwierdzić, czy to prawda, ale jedno jest pewne: był naprawdę stary, a jednocześnie niesamowicie sprawny i groźny. Znacznie bardziej odporny od podobnych mu stworów.

Mannfred von Carstein był potężnym wampirem, a w jego własnym mniemaniu wręcz najpotężniejszym na świecie. Ten turniej miał to tylko potwierdzić i sprawić, że obejme w swe panowanie cały świat. Wiedza, którą posiadał, dawała mu niesamowite możliwości władania wiatrami magii. To ona stanowiła jego prawdziwą moc, dlatego gdy stanął naprzeciw wielkiego jaszczura, nie wysilał się nawet aby wyciągnąć miecz. Nim Nakai zdążył zbliżyć się do wampira na odległość ciosu, Mannfred znał już każdy jego słaby punkt. Używając niewielkiego ułamka swojej mocy, zmanipulował wiatrami magii i z ich pomocą uśmiercił kroxigora niemal natyhmiast.


Książe Ganador* vs Cheng Long


Elf poderwał do lotu swego wiernego gryfa, po czym zmusił go do lotu nurkowego wprost na Cheng Long'a. Człowiek był gotowy do uniku i gdy ostrze elfiej lancy było już blisko, odskoczył szybko w bok. Żaden człowiek nie byłby w stanie skorygować położenia lancy w tak krótkim czasie, lecz Ganador nie był człowiekiem. Wieki doświadczenia i niesamowita sprawność umożliwiła mu przebicie Katajczyka pomimo jego uniku. Lanca wykuta z kosmicznego metalu przebiła Cheng'a na wylot. Uderzenie rozerwało jego serce, a impet gryfa strzaskał wszystkie kości.
*Książe Ganador to zwykły elfi lord, którego często używam w normalnej grze.


Marius Leitdorf vs Isabella Giov Anna Luccelli


Isabella ściągnęła szalonego elektora z siodła. Marius upadł na ziemię przeklinając i złorzecząc. Z trudem podniósł się z ziemi i owładnięty szaleństwem zadał pierwsze ciosy, które żyjąca święta z łatwością odbiła. Była niewiarygodnie szybka i zwinna, widzowie na arenie widzieli tylko smugi stali, przecinające powietrze i raz po raz uderzające w ostrze runicznego ostrza bądź w zbroję Mariusa. Nagle runiczny kieł pękł, a odłamek z niego trafił  mężczyznę prosto w oko, głęboko wbijając się w mózg.


Mario de Salvo vs Mydas the Mean


Niewolnicza straż Midasa czekała już na arenie na swojego pana, podobnie jak rydwan ze skrzynią pełną skrabów. Również jego przeciwniczka, zabójczyni zakonu Orła, niecierpliwiła się coraz wyraźniej. Lecz Midas nie pojawił się na arenie ani wtedy, ani nigdy później. Znaleziono go martwego po kilku godzinach.


Don Lomente vs Jolly Bolbottom


Jolly naładował swoją starą, wysłużoną broń. Złoty proch lśnił na końcu lufy pistoletu. Jeździec się zbliżał, a Jolly oddał swój pierwszy strzał. Kula trafiła w tarczę i głęboko ugrzęzła w stali. Bolbottom szybko przeładował broń, błyskawicznie dosypując specjalną mieszankę prochu. Wymierzył prosto w korpus wciąż zbliżającego się wroga i tym razem kula przebiła kirys Don Lomenta. Nie było już jednak czasu na oddanie trzeciego strzału, Estalijczyk był już naprawdę blisko. Jolly delikatnie włożył swój skarb za pas i wyciągnął miecz. Nawet bez swojego konia przeciwnik znacząco przewyższał niziołka, a na grzbiecie wiernego Rocinante odczuwał jeszcze większą różnicę. Zrozumiałe poczucie wyższości napełniło jego serce pewnością o zwycięstwie. Szalony Don Lomente umiał posługiwać się lancą jak mało kto i już pierwszym uderzeniem trafił prosto w bark Jolliego. Niziołek wył z bólu, leżąc na ziemi. Don Lomente zszedł z konia i podszedł do przeciwnika, chcąc mieć pewność, że będzie patrzył mu w oczy w chwili śmierci.
-Ha poczwaro!- zawołał patetycznie.- Tyle strachu rozsiałaś wśród okolicznych wiosek. Z twojej winy chłopi drżą za każdym razem, gdy chmura przesłania Słońce, przekonani, że to ty nadlatujesz, aby spalić ich wioskę. Tym razem jednak spotkałaś godnego siebie przeciwnika. 
To powiedziawszy, wbił miecz wprost w klatkę piersiową małego niziołka.

Karl Franz vs Heinrich Kemmler


Nawet Imperator został zmuszony do wzięcia udziału w turnieju. Siedząc na swoim potężnym gryfie, wyglądał majestatycznie i straszliwie. Lecz nie wzruszyło to serca Heinrich'a, przepełnionego przekonaniem o wyższości jego magii nad jakimokolwiek zwierzęciem. Gorzko pożałował, że niedocenił szybkości gryfa. Zanim zdążył spleść jakiekolwiek zaklęcie, złowrogi cień już zakrył Słońce, a potężne szpony bestii sięgnęły ku zwiotczałemu ciału nekromanty.

Melandra Hawkeye vs Xen Huong


Cesarz Kataju rzucił kulą ognia wprost w nadbiegającą amazonkę. Jednak zanim pocisk zdążył do niej dolecieć, Melandra zniknęła. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu, tak jakby nigdy jej tam nie było. Xen Huong pozostał czujny, dzięki czemu zdołał usłyszeć delikatny syk za plecami. Odwrócił się, błyskawicznie parując śmiertelny cios wymierzony mu przez przeciwniczkę, która nie wiadomo skąd znalazła się za jego plecami. Pazur Feniksa, długi miecz będący tradycyjną bronią każdego kolejnego Niebiańskiego Smoczego Cesarza, zadźwięczał cicho. Wykute w płomieniach feniksa i hartowane w błogosławionych wodach ostrze nigdy nie zawiodło swego właściciela. Tak samo było i tym razem. Kolejny sztych i odbicie, szybki półobrót i powrót za zasłonę. Każdy kolejny cios, każdy kolejny unik przybliżał Xena do zwycięstwa. Amazonka osłabła, jej dzika pierwotna furia znikała, zastępowana świadomością zbliżającej się klęski. Aż w końcu ten jeden raz nie zdążyła zasłonić się przed ciosem Xena Huonga, a błogosławione ostrze zagłębiło się gładko w jej trzewiach, rozrywając brzuch. Upadła, krztusząc się swoją krwią. Zwycieski ryk Niebiaskiego Smoka był ostatnim, co usłyszała przed śmiercią.


Kairos Fateweaver vs Belegar Ironhammer


Prawdziwy król Ośmiu Szczytów, osłaniając się tarczą przed poteżnymi zaklęciami, biegł w kierunku demona. Kairos przyzywał potężną moc swoich plugawych bogów, lecz wola krasnoluda okazała się silna. Potężna kula ognia rozbiła się tuż przed Belegarem, wyrzucając w powietrze fontannę piachu wraz z krasnoludem. Mimo tego pokazu mocy, khazad podniósł się szybko z ziemi i ruszył w kierunku przeciwnika. Belagor zaatakował wściekle. Szybkość i siła jego ciosów powaliłyby każdego człowieka od razu, lecz Kairos był potężnym demonem, znacznie górującym nad krasnoludem. Silne uderzenie odrzuciło krasnoluda w tył. Kolejne zaklęcie ugodziłoby Belegara prosto w pierś, lecz ten zdążył się zasłonić. Wielki demon był coraz bliżej leżącego krasnoluda. Laska Jutra uderzyła w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał król. Demon zaskrzeczał ze złości, gdy krasnal uderzł go swym młotem w nogę. Ogromna kończyna uderzyła krasnoluda z siłą tysiąca dział, posyłając go po raz kolejny na piach areny. Jednak tym razem Belegar wydawał się ogłuszony znacznie bardziej. Kairos wbił się w powietrze i wykorzystyując swój rozmiar, zmiażdzył leżacęgo wciąż w malignie krasnoluda.


Queek Headtaker  vs Durkol Eye-Gouger


Bitewny wódz Queek Łowca Głów zderzył się z potężnym, górującym nad nim czarnym orkiem. Zwinność i szybkość Queeka były zdumiewające. Durkol, chociaż silniejszy i znacznie trwardszy, nie mógł w żaden sposób trafić swojego przeciwnika, który zadawał mu liczne ciosy. Pogromca krasnoludów błyszczał, cały pokryty w brudnej krwi orka, raz po raz zagłębiając się w tłuste ciało pokraki. To tylko rozwścieczyło wielkiego czarnego orka. Rzucił się w desperackim szale na szybszego przeciwnika, próbując przygwoździć Queeka swoim ciężarem. Lecz ten wykonał zręczny unik w prawo, jednocześnie uderzając w odsłonięty fragment torsu drugim ostrzem. Ork siłą rozpędu przewrócił się na piasek areny i już więcej z niego nie wstał.


Jaego Roth, Captain of the Heldenhammer vs Lothlann the Brave


Stary pirat Jaego Roth, postrach wszytkich mórz, popatrzył na elfa z pogardą. Jak coś tak wątłego śmiało stanąć przeciw niemu? Jeszcze raz sprawdził swój wielostrzał, który zawsze wiernie mu służył i wyczekująco spojrzał na gong. Elf po drugiej stronie areny również był gotów do walki. Siedział już na koniu, a pięknie zdobiony sztandar łopotał niedaleko niego, wbity w ziemię. Gdy dano znak do rozpoczącia pojedynku, poderwał konia do szarży. Pirat trzykrotnie wystrzelił z pistoletu, jedna z kul uderzyła elfa w rękę, znacząc jego koszulę czerwienią. Na ten widok Jaego uśmiechnął się szeroko. Skoro to coś krawi, to da się je zabić. Schował swoją cenną broń i wyciągnął kordelas. Elf znacznie zwolnił konia, czując dotkliwy ból w ręce. Wiedział jednak, że ma mało czasu. Musiał zabić pirata nim sam się wykrwawi. Zaatakował Jaego na wprost, jednak stary pirat był już na to przygotowany i gdy koń się zbliżył na dostateczną odległość, sypnął mu w oczy garść piasku. Wierzchowiec stanął dęba, zrzucając jeźdzca. Elf szybko poderwał się do ataku, nawet ranny wciąż był szybszy od Joego. Ale to pirat miał przewagę doświadczenia, stoczył wiele takich pojedynków za młodu, a jego przeciwnik obficie krwawił. Wystarczyło chwilę poczekać, aż osłabnie i zadać ostateczny cios. Tak jak oczekiwał, ruchy elfa stawały się coraz wolniejsze, a miecz coraz słabszy. Czuł zawroty głowy i senność, a jego serce waliło jak oszalałe, chcąc pomopować krew, której tak niewiele zostało w ciele. I wtedy stary wilk morski dostrzegł swoją sposobność. Szybkie cięcię uderzyło w skroń elfa, który bezwładnie osunął się na ziemię.

P.S. Chciałam zadedykować ten pojedynek pewnemu przeciwnikowi elfów, widocznie los przyznał Ci rację, że miały dotychczas zbyt wiele szczęścia...


Tehenhauin vs Arkhan the Black


Tehenhauin przyzwał bursztynową włócznię i rzucił nią wprost w Arkhana. Lecz zamiast go ranić, rozpłynęła się tuż przed nim w powietrzu. Arkhan skupił całą swoją mroczną moc dhar i zaatakował jaszczuroczłeka. Mroczne zaklęcie rozerwało magiczną barierę przeciwnika i utkwiło głęboko w ciele ofiary, powodując liczne obrażenia i uśmiercając go na miejscu.


Zwycięzcy tej części eliminacji:

80Caradryan
81The Green Knight
82Prince Apophas
83Bragg the Gutsman
84Count Mannfred
85Książe Ganador
86Marius Leitdorf
87Mario de Salvo
88Don Lomente
89Karl Franz
90Xen Huong
91Kairos Fateweaver
92Queek Headtaker
93Jaego Roth, Captain of the Heldenhammer
94Arkhan the Black

1 komentarz:

  1. Tak, taak! Pirat pokonał elfa! :D Ha! Ale śmierć Leitdorfa była trochę... Niee, tak się po prostu nie dzieje :P Miecze nie wybuchają! xD

    OdpowiedzUsuń